W liście do portalu wybiorcza.biz emeryt poskarżył się, że rząd „pozbawił rodaków środków z tytułu możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Zabrane środki potem tylko w części, w formie 13. i 14. świadczenia, „rzucił emerytom na stół", wmawiając, jaka to hojna jest PiS-owska władza i jak wiele seniorzy jej zawdzięczają”.
NFZ zaciera ręce
Przypomnijmy, że przez Polski Ład od emerytur jest potrącana 9-procentowa składka zdrowotna. I nie można jej już odliczyć od podatku. Efekt? Jak podał portal, w 2022 r. z tego tytułu ściągnięto z seniorów aż 29 mld zł.
Na tę kwotę – dodajmy – składają się podatki od 12 „normalnych” emerytur oraz składki ściągnięte z 13 i 14 emerytury. Bo oba świadczenia zostały opodatkowane.
Na tych zmianach najbardziej skorzystał NFZ. Dzięki pieniądzom ściągniętym od emerytów w 2022 r. do jego kasy wpłynęły rekordowe kwoty.
Emerytury daleko w tyle za wynagrodzeniami
A to nie jedyny powód do zmartwień, jeśli chodzi o emerytury. Instytut Emerytalny, jak podała wyborcza.biz, opracował zestawienie, który pokazuje, jak szybko zmienia się na niekorzyść relacja przeciętnej emerytury i renty w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia.
W latach 2013-15, za czasów rządu PO-PSL, średnia emerytura i renta stanowiły 58,1 proc. średniej pensji. Potem z roku na rok był już tylko gorzej.
W 2017 średnia emerytura stanowiła 55,5 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
W 2019 było to już 52,7 proc., żeby w 2022 spaść do 50,4 proc.
Co gorsza, ta sytuacja z wielu powodów – m.in. coraz bardziej niekorzystnej demografii – stale się pogarsza.
– Ludność Polski, która według ostatniego spisu powszechnego wynosi 38,3 miliona, będzie spadała do 33,9 w 2050 roku i 28,2 miliona w 2080 roku. My w tej chwili wiemy, że do 2030 roku mamy w miarę zaopatrzone zasoby osób, które będą pracowały, które zapewnią w znacznym stopniu stabilność rynku pracy, ale od 2030 roku rozpocznie się absolutnie duży spadek populacji – tak w maju oceniła sytuację prof. Gertruda Uścińska, szefowa ZUS.
Wyższa składka nie gwarantuje wyższej jakości
Podobne bolączki wyciągają przedsiębiorcy. „Z mojej działalności oddaję państwu powyżej 50 proc. dochodu” – napisała w liście do wyborcza.biz ich przedstawicielka.
Ponad 16,2 mld zł. Tyle w 2022 roku wyniosła danina, jaką zapłaciło ponad milion przedsiębiorców. O blisko 7 mld więcej niż przed Polskim Ładem.
Wcześniej także płacili 9 proc. na składkę zdrowotną, ale 7,75 proc. mogli odliczyć od zaliczek na podatek. Od 2022 r. nie mogą. To obciążenie, które w ocenie ekspertów nic im nie daje.
Bo… – Jeśli przedsiębiorca płaci większą składkę emerytalną, to ma wyższą emeryturę. Jeśli płaci wyższą składkę zdrowotną, to nie ma lepszej opieki zdrowotnej – komentuje dla portalu Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Wszystko w górę
Od przyszłego roku przedsiębiorców czeka niemałą podwyżką składek na ZUS. Wyniosą one:
• emerytalna – wzrośnie z 812,23 do 912,83 zł,
• rentowa – z 332,88 zł do 374,11 zł,
• dobrowolna składka chorobowa – ze 101,94 do 114,57 zł,
• wypadkowa – z 69,49 do 78,10 zł,
• Fundusz Pracy – ze 101,94 do 114,57 zł.
Oznacza to, że przedsiębiorcy zapłacą miesięcznie ZUS-owi 1594,18 zł.
Licząc wszystkie składki, łącznie ze zdrowotną, przedsiębiorca będzie musiał w całym przyszłym roku zapłacić 29,9 tys. zł.
Napisz komentarz
Komentarze