W poniedziałek 6 listopada Andrzej Duda wygłosił orędzie do narodu. Prezydent raz jeszcze podziękował za wysoką frekwencję wyborczą w wyborach parlamentarnych 15 października i przekazał istotne informacje na temat pierwszego posiedzenia Sejmu i wskazał osobę, której powierzy misję tworzenia rządu. Jeśli chodzi o drugą z kwestii to zaskoczenia nie ma - to urzędujący jeszcze premier Mateusz Morawiecki, wywodzący się z obozu politycznego Andrzeja Dudy, jako pierwszy podejmie próbę stworzenia rządu. Prezydent przekazał też kogo wyznaczy na Marszałka Seniora, czyli osobę, która poprowadzi pierwsze posiedzenie wybranego parlamentu do momentu wybrania Marszałka Sejmu. Zostanie nim Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego, kandydat Trzeciej Drogi wyborach. Duda argumentował swoją decyzję faktem, iż Sawicki to parlamentarzysta z największym stażem w polskim Sejmie - zasiada w nim nieprzerwalnie od 30 lat, a gdy Polską rządziła koalicja PO-PSL pełnił funkcję Ministra Rolnictwa. Co kryje się za tymi decyzjami prezydenta?
Misja samobójcza. Walka o władzę w PiS?
Przed ogłoszeniem decyzji Andrzej Duda spotkał się z przedstawicielami wszystkich komitetów wyborczych, które zdobyły mandaty w Sejmie. Po tych spotkaniach prezydent ogłosił, że dwa obozy zadeklarowały utworzenie rządu - Prawo i Sprawiedliwość z Mateuszem Morawieckim oraz koalicja partii opozycji demokratycznej KO-Trzecia Droga-Nowa Lewica z Donaldem Tuskiem jako premierem. Co do koalicji partii i premierem Tuskiem sprawa jest jasna - te trzy ugrupowania dysponują zdecydowaną większością w Sejmie X kadencji. Przedstawiciele KO, Trzeciej Drogi i Lewicy od początku deklarowali i deklarują, że stworzą rząd i mają 248 mandatów w Sejmie. Żadna z partii nie deklaruje współpracy z Prawem i Sprawiedliwością i to też usłyszał prezydent od przedstawicieli komitetów - "naszym kandydatem na premiera jest Donald Tusk".
Prawo i Sprawiedliwość w nowym Sejmie reprezentować będzie 194 posłów. Przedstawiciele tej partii, na czele z premierem Morawieckim, deklarują, że będą w stanie przekonać posłów opozycji do poparcia ich rządu. Co więcej, ostatnio premier "puszcza oko" do PSL-u stwierdzając w jednym z wywiadów, że mógłby być ministrem w rządzie szefa ludowców, czyli Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wcześniej minister Czarnek mówił, że partią drugiego wyboru byłoby dla niego PSL i widziałby się w ławach poselskich obok posłów właśnie tej formacji. Może też dlatego prezydent desygnował na Marszałka Seniora Marka Sawickiego? Obecnie, jeszcze rządząca, "zjednoczona prawica", żyje w przekonaniu, że uda jej się stworzyć rząd. Ta polityczna gra może mieć jednak inny podtekst.
Wszystko wskazuje na to, że po wygłoszeniu expose, premier Morawiecki poniesie sromotną porażkę w głosowaniu sejmowym. Nawet gdyby rząd PiS miałaby poprzeć Konfederacja, to 212 głosów nie wystarczy do bezwględnej liczby (przyp. 231). Przedstawiciele Konfederacji jednak we wtorek rano powiedzieli jasno - "nie poprzemy rządu PiS".
Komentatorzy polityczni wskazują, że taki ruch ze strony prezydenta może być początkiem walki o władzę w partii. Pojawiały się już wcześniej głosy z otoczenia samego prezydenta, że Jarosław Kaczyński powinien ustąpić z roli prezesa PiS-u i odejść na polityczną emeryturę. Wskazując Morawieckiego na premiera, Duda mógłby pozbyć się największego rywala w walce o schędę po Kaczyńskim - porażka premiera może przekreślić jego szanse na walkę o przywództwo w partii.
Drugi krok. Tusk musi poczekać
Zgodnie z regulaminem Sejmu, na pierwszym posiedzeniu Sejmu premier złoży rezygnację. Dlatego też w dniu 13 listopada, prawdopodobnie premier Mateusz Morawiecki złoży swoją rezygnację, a następnie prezydent formalnie mianuje go na stanowisko prezesa nowej rady ministrów. Następnie prezydent będzie miał 14 dni na zaprzysiężenie nowych członków rządu. W związku z tym, przysięgę będą mogli złożyć w dniu 27 listopada.
W ciągu 14 dni od nominacji przez prezydenta, premier Mateusz Morawiecki wygłosi exposé w Sejmie, a Sejm przeprowadzi głosowanie nad wyrażeniem zaufania dla rządu. Ostateczny termin na to głosowanie to 11 grudnia.
Sejm może wyrazić zaufanie rządowi większością bezwzględną głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Oznacza to, że ilość głosów "za" musi przewyższać liczbę głosów "przeciw" i osób wstrzymujących się od głosu. Aby utrzymać władzę, obecny obóz rządzący musi mieć poparcie co najmniej 231 posłów.
PiSowi zostają 194 głosy, więc przegra głosowanie w Sejmie. Pod znakiem zapytania jest też głosowanie 18 posłów Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry, który też wydaje się czekać na potknięcie nie tylko Morawieckiego, ale i samego Kaczyńskiego. Jaki jest więc kolejny krok?
— Jeżeli misja przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości się nie powiedzie, wówczas w kolejnym kroku to Sejm wybierze kandydata na premiera, a ja niezwłocznie powołam go na to stanowisko. Wszystkie konstytucyjne zasady i terminy zostaną dochowane — obiecywał w orędziu Andrzej Duda.
Sejm będzie musiał wybrać nowy rząd do poniedziałku 25 grudnia. Realną datą jest tutaj piątek 22 grudnia, dwa dni przed Wigilią. Tutaj niespodzianek nie będzie - rząd utworzy Donald Tusk, a jeszcze przed Świętem Niepodległości dojdzie do podpisania umowy koalicyjnej między Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą i Nową Lewicą.
Do Świąt Bożego Narodzenia czeka nas zatem polityczny spektakl.
Napisz komentarz
Komentarze