Nasz bohater udowadnia, że warto spełniać marzenia i po nie sięgać. Dokładnie 15 lipca Paweł Szpakowski rozpoczął podróż życia ruszając rowerem z Kurzętnika i zamiarem przejechania dróg dookoła naszego kraju. Do przejechania, uwaga, około 3200 kilometrów! Rozmawialiśmy z nim, gdy rozbijał namiot w Ustrzykach Górnych na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Jak przyznaje, dzisiejszy przejazd okazał się dużym wyzwaniem ze względu na warunki panujące na trasie.
- Dwadzieścia kilometrów w deszczu, prawie 1500 metrów przewyższenia. Mam 2% baterii, a nie mogę ładować telefonu, bo jest zalany od deszczu. Odezwę się jak wyschnie - skwitował Paweł naszą krótką rozmowę.
Każdego dnia przemierza od ok. 70 do 110 kilometrów. Pierwszy etap - trasę z Kurzętnika do Malborka (ponad 106 km) pokonał w czasie 5 godzin i 42 minut. Przemierzył już drogi wzdłuż polskiego wybrzeża, część zachodnią, jak i znaczną część trasy na południu. Przyznał, że najtrudniejszy odcinek pokonał 4 sierpnia jadąc od Muszyny do Tylawy. Trasa z niekończącymi się podjazdami i przy wysokiej temperaturze powietrza. Czy był moment zawahania?
- Nie było momentu, żebym chciał to rzucić, wsiąść w pociąg i wrócić do domu - odpowiedział Paweł wyczerpany po poniedziałkowej trasie do Ustrzyk Górnych.
Nie jest łatwo
"Szpaku" przyznał, że najbardziej uciążliwe jest pranie. Na 21 noclegów tylko na 2 campingach była dostępna pralka, więc przez większość czasu musi prać swoje rzeczy ręcznie. Byliśmy ciekawi co zabrał ze sobą na taką wyprawę. I tutaj, to trzeba przyznać - szacun dla Pawła, który codziennie na rowerze ma ze sobą ekwipunek o wadze około 30 kg. Nie trudno jest sobie wyobrazić, jakie to ma znaczenie podczas jazdy na wzniesieniach, a od etapu czternastego widok znaku drogowego A-23 (stromy podjazd) to już codzienność. Jego bagaż to oczywiście namiot, śpiwór, materac, poduszka, kilka par spodenek i koszulek, ręczniki, powerbanki, plecak, zapasowe dętki, ładowarki, a także, jak sam przyznaje - "dwie pary spodenek i koszulek takich, żeby nie było wstydu wyjść na miasto". Mimo przejechanych dokładnie 2010 kilometrów humor jak widać Pawła nie opuszcza.
Na trasie spotyka głównie osoby na rowerach lub odpoczywających na campingach. Nie brakuje pytań o cel wyprawy. Co ciekawe w Bielsku-Białej do Pawła dołączył Pan Stanisław (lat 62), który towarzyszył mu przy 9-kilometrowym podjeździe. Kontakt z Panem Stanisławem pozostał po dzień dzisiejszy - senior codziennie pyta Pawła o postępy.
Do końca, bez zawahania
Wyprawa "Szpaka" potrwa jeszcze około 14 dni - wszystko uzależnione jest od warunków atmosferycznych. Będziemy codziennie informować o postępach z trasy, jesteśmy w kontakcie z Pawłem i śledźcie uważnie naszą stronę, gdzie będą pojawiać się kolejne informacje.
Paweł realizuje swoje marzenie, ale przy okazji chciałby pomóc innemu mieszkańcowi gminy Kurzętnik, dla którego organizowana jest zbiórka środków za pośrednictwem fundacji Siepomaga. O kim mowa? Już wkrótce przekażemy szczegóły...
Napisz komentarz
Komentarze