Udało mi się dotrzeć do osoby, która złożyła zawiadomienie. Co tak naprawdę, zdaniem matki 4-letniego Adasia, dzieje się w Przedszkolu nr 3 w Ostródzie?
Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone 13 kwietnia tego roku. Matka 4-letniego chłopca zarzuca dwóm nauczycielkom przedszkola oraz pani woźnej, że popełniły przestępstwo z art. 160 kk (narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia) oraz z art. 207 kk (znęcanie psychiczne i fizyczne). Syn osoby, która zawiadomiła organy ścigania uczęszcza do wyżej wspomnianego przedszkola do grupy 4-latków “Biedronki”. Pierwsze, niepokojące sygnały do matki miały pojawiać się już z początkiem września. Matka 4-latka miała być świadkiem niepokojącej sytuacji – jej syn siedział w kącie na podłodze, był zlany potem, roztrzęsiony i cyt. “w strasznym stanie psychicznym”. Nauczycielka miała siedzieć nad nim na krześle, a na pytanie matki co się wydarzyło, miała odpowiedzieć, że sugeruje matce przeniesienie do przedszkola z mniejszą ilością dzieci.
Według matki Adasia, od tamtej pory wspomniana wyżej nauczycielka zaczęła jej unikać. Druga z opiekunek miała natomiast wielokrotnie wspominać o “niewłaściwym zachowaniu syna”, ale nie potrafiła podać przyczyny tych zachowań. Z relacji matki wynika, że jej syn zaczął płaczem reagować na wieść o tym, że musi iść do przedszkola, zaczął się jąkać, w domu rzucać przedmiotami i sprawiał wrażenie “nieobecnego”. Kobieta dodaje, że wielokrotnie była świadkiem bójki syna z kolegą, a opiekunki miały nie reagować na sytuację. Od innych nauczycielek z przedszkola miały docierać informacje o tym, że z sali często dobiega krzyk nauczycielek i płacz dzieci, miały być one również zaniepokojone sytuacją w grupie 4-latków.
4-letni chłopiec w rozmowach z matką kilkukrotnie żalił się, że nauczycielki krzyczą, są niemiłe, że za karę musi długo siedzieć przy stoliku. Mówił też, wskazując na swój nadgarstek, że jedna z pań “łapie jego kolegów za rączkę i oni się wtedy przewracają”. Matka dziecka wskazuje, że nauczycielki nie przyznały się do tych czynów, jak i innych.
Zawiadomienie złożone do prokuratury nie dotyczy jednak tylko i wyłącznie jednego dziecka. W piśmie wymienione są inne dzieci, które zdaniem kobiety też były ofiarą znęcania się w przedszkolu. Kluczowymi dowodami w sprawie mają być nagrania z dyktafonu, który został ukryty przez matkę w ubraniu syna.
Dyktafon z bezsilności
Matka 4-latka przyznaje, że zakup dyktafonu i podłożenie go w ubraniu syna był już tylko ostatecznością. Nie otrzymawszy znikąd pomocy i kierując się, co najważniejsze, dobrem swojego dziecka, zdecydowała się na taki krok. Nagrania z tego dyktafonu pochodzą nie z jednego, czy dwóch, ale z kilku dni i zostały przedstawione prokuraturze.
Zapis z dyktafonu przedstawia kilka sytuacji, mieliśmy możliwość odsłuchania fragmentów nagrań. Jedno z nich ma być dowodem na to, że jedna z nauczycielek zostawiła bez opieki grupę dzieci, czym naraziła je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Najpierw w sali miała zostać dwójka dzieci – 4-letni Adaś wraz z kolegą. Możliwe, jak zaznacza kobieta, że w sali był trzeci chłopiec. W tym czasie dwójka lub trójka chłopców miała przez całe 10 minut przebywać sama w sali, bawiąc się w wyścigi, skacząc po stołach i biegając po krzesełkach. Po 10 minutach nauczycielka miała wrócić do sali prosząc dzieci, by się uspokoiły i wyszła na kilka minut. Sytuacja ta miała powtarzać się 3-krotnie. Następnie opiekunka miała wrócić do sali i przebywać w niej 10 minut wraz z panią woźną, jednocześnie pozostawiając pozostałe dzieci bez opieki. W pewnym momencie między chłopcami dochodzi do bójki. Nauczycielka i woźna nie reagują, a wręcz zagrzewają do walki słowami:
“Bardzo dobrze, bardzo dobrze, zaraz komuś przestanie się podobać. Jeden drugiego, świetnie! Bardzo dobrze, brawo! Jeszcze lepiej, z piąchy”.
Przypominam, że w dalszym ciągu mówimy o grupie dzieci 4-letnich...
Potwierdzeniem sytuacji opisanej wyżej miały być słowa nauczycielki, która mówiła o całym zajściu drugiej nauczycielce, która przyszła ją zmienić. Rozmowa między paniami została nagrana na dyktafon. Ponadto inna nauczycielka tego przedszkola miała być świadkiem, jak grupa z opiekunką wychodzi z sali. Matka chłopca zarzuca więc, że nauczycielka intencjonalnie naraziła na niebezpieczeństwo dzieci.
Czy nauczycielki znęcały się psychicznie i fizycznie nad dziećmi?
Kolejne nagrania to krzyki i płacz dzieci... Padają wyrażenia “czubki”, “oszołomy”, pojawiają się kary siedzenia przy stoliku oraz... odbierania jedzenia. Na jednym z nagrań dziecko przed dłuższy czas krzyczy “Chce jeść!”, które zostaje bez reakcji nauczycielek. Karą dla dzieci miało też być wykluczanie z zajęć edukacyjnych, odseparowanie od grupy.
Kobieta sugeruje, że w placówce dochodzi do rękoczynów. Nagrania, mimo, że są tylko głosowe, mają być też dowodem na to, że nauczycielki biją/szarpią podopiecznych. Na jednym z nagrań 4-letni Adaś i jego kolega przeraźliwie krzyczą, reagują płaczem, a na końcu można usłyszeć cytując dosłownie “Auci, moja dupa”.
Na kolejnym nagraniu nauczycielka w obecności dziecka rozmawia z kimś o dziecku i jego matce, a w rozmowie padają takie epitety jak “oszołomy”, “głupie dziecko”, “matka powinna robić wszystko, żeby był normalny”. Opiekunka ma też przekazywać fałszywe informacje innym rodzicom, że 4-latek jest zaburzony i chory, a matka ma odmawiać diagnozowanie syna. Kobieta wskazuje tutaj, że wykonała swojemu synowi diagnozę w poradni psychologiczno-pedagogicznej, której to opinia ma wskazywać na harmonijny rozwój. Ponadto, zgodnie z sugestią pedagoga i psychologa szkolnego, matka wykonała poszerzoną diagnostykę i przeprowadziła dodatkowe badania syna.
Dowodami, które mają potwierdzić to, co słyszymy na nagraniach, mają być też zdjęcia zamieszczone na stronie przedszkola. Na niektórych z nich widać chłopców odsuniętych od grupy, wycofanych, przestraszonych, siedzących w kącie lub przy stoliku...
Reakcja dyrektora placówki
W dniu 11 kwietnia matka chłopca złożyła skargę dyrektorowi ZSP w Ostródzie Piotrowi Konopka. Wymienione przez kobietę nauczycielki zostały przeniesione do innych grup i odsunięte od 4-latków. Z kolei woźna nie została odsunięta od pracy z dziećmi lub przesunięta na inne stanowisko, ale kontynuowała pracę w grupie 4-latków. Według matki, nauczycielki powinny być natychmiast zawieszone, co wynika z Karty Nauczyciela, a sam dyrektor powinien zawiadomić organa ścigania, czego nie zrobił. W poniedziałek 15 maja, pod dłuższej nieobecności, jedna z opiekunek powróciła do pracy do grupy “Biedronek” i razem z woźną pracowała w grupie 4-latków w dniach 15-16 maja. Telefony matki do Urzędu Miasta w Ostródzie spowodowały, że woźna została przesunięta do innej grupy, nauczycielka w grupie jednak pozostała.
Kilka dni po złożeniu skargi zostało zorganizowane spotkanie rodziców dzieci z grupy 4-latków, na którym to matka chłopca została zaatakowana przez część rodziców za to, że przez nią i jej dziecko nastąpiły zmiany kadrowe w grupie. Zdaniem matki, rodzice zostali nastawieni do dyskusji przez nauczycielki, które wcześniej przekazywały innym rodzicom fałszywe informacje na temat jej dziecka. Pomimo, że matka tłumaczyła, iż nie tylko jej syn padł ofiarą znęcania się w przedszkolu, inni rodzice usprawiedliwiali czyny nauczycielek niewłaściwym zachowaniem jej syna.
Wydana została też decyzja Warmińsko-Mazurskiego Kuratora Oświaty o braku przesłanek do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec nauczycielek wymienionych w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa. Dlaczego kurator podjął taką decyzję? Wysłałem maila z zapytaniem do kuratorium.
Pytania trafiły też na skrzynki mailowe rzecznika Prokuratury Okręgowej w Elblągu oraz Burmistrza Miasta Ostróda Zbigniewa Michalaka.
Komentarz prokuratury, burmistrza i kuratorium
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie w dniu 16 maja. Co więcej, sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka. Jednak po kolei – najpierw komentarz ze strony Urzędu Miasta. Pytania skierowałem bezpośrednio do Pana Burmistrza Zbigniewa Michalaka. Urząd zdecydował się na krótki komunikat w tej sprawie.
- Burmistrz Miasta Ostródy informuje, iż w sprawie dotyczącej Przedszkola Miejskiego nr 3 Urząd Miejski w Ostródzie współpracuje ze wszystkimi stronami zaangażowanymi w wyjaśnienie sytuacji. Z uwagi na szczególny charakter oraz przede wszystkim dobro dzieci Samorząd Miasta Ostródy na obecnym etapie nie udziela komentarzy aż do całkowitego i rzetelnego wyjaśnienia sprawy – maila o takiej treści otrzymałem na swoją skrzynkę pocztową w piątek 19 maja przed południem.
Czy rzeczywiście Urząd Miasta i Burmistrz Ostródy “współpracuje ze wszystkimi stronami zaangażowanymi w wyjaśnienie sytuacji”? Dnia 21 kwietnia matka 4-latka otrzymała pismo od organu prowadzącego szkołę, jakim jest Miasto Ostróda. W piśmie tym znalazł się raport dyrektora Piotra Konopki, który przedstawiony został Burmistrzowi Miasta. Co zawiera raport? Spis działań, które rzekomo miał podjąć dyrektor placówki w związku z zaistniałą sytuacją, jak również spis planowanych działań, by podobne sytuacje się nie powtarzały. Nie ma jednak w tym piśmie mowy o konsekwencjach, czy też przesłankach o tym, by nauczycielki oraz woźna zostały ukarane. Wielokrotnie dyrektor używa sformułowania, że pracownik został “poinformowany o zaistniałej sytuacji oraz o konsekwencjach płynących z podobnych działań”. Skoro pracownik jest informowany o konsekwencjach, to czy rzeczywiście jest bez winy? Postawa Burmistrza także pozostawia wiele do życzenia w tej kwestii. Nie ma informacji o działaniach podjętych przez samego włodarza miasta. Matka dziecka otrzymała tylko i wyłącznie raport dyrektora, więc nie wiemy czy i w ogóle Burmistrz sprawą się interesował i sam chciał podjąć działania wyjaśniające.
W czwartek 18 maja po południu dotarła do mnie kolejna informacja. Sprawą zainteresowała się nie tylko prokuratura, ale też Rzecznik Praw Dziecka.
- Informuję, że sprawa dotycząca złożonego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę małoletniego w Prokuraturze Rejonowej w Ostródzie została przekazana do Zespołu ds. Przestępczości Wobec Dzieci Biura Rzecznika Praw Dziecka – informuje biuro RPD. - Zapewniam, że sprawa dotycząca sytuacji dzieci w Przedszkolu nr 3 w Ostródzie pozostaje w zainteresowaniu Rzecznika Praw Dziecka.
Czekam na odpowiedzi ze strony prokuratury oraz Kuratorium Oświaty w Olsztynie. W dniu dzisiejszym wystosowałem również zapytanie do Rady Miasta Ostróda. Do tematu wrócę, gdy tylko otrzymam komentarz ze strony tych instytucji.
Niezależnie od tego, jak sprawa potoczy się dalej, każdy musi wyciągnąć wnioski. Nie tak dawno cała Polska śledziła losy 8-letniego Kamilka z Częstochowy, który zmarł w szpitalu na skutek znęcania się i katowania. W tej sprawie zawiodły instytucje państwa, ale pamiętajmy, że za każdą instytucją stoi człowiek. Gdy mamy choć cień podejrzenia, że dziecku dzieje się krzywda, to nie bójmy się o tym mówić, nie lekceważmy tematu, a po prostu reagujmy. Czasami nasza szybka reakcja może uratować czyjeś życie.
Mam nadzieję, że sprawa 4-letniego Adasia i innych dzieci z Przedszkola nr 3 znajdzie swój szczęśliwy finał. Wkrótce kontynuacja tej historii...
Napisz komentarz
Komentarze