Kierowca podróżujący trasą z Działdowa do Mławy stał się celem ataku dwóch mężczyzn, którzy używali siekiery i piły łańcuchowej. Agresorzy kierowali furgonetką, która wcześniej zetknęła się z pojazdem ofiary. Na szczęście tragedii udało się uniknąć, gdyż kierowcy zdołali w ostatniej chwili uciec. Napastnicy pozostają na wolności, nie zostali jeszcze schwytani.
Pan Jacek podróżował trasą z Działdowa do Mławy, gdy jego pojazd został lekko zahaczony przez pomarańczową furgonetkę, która go wyprzedzała. Na początku kierowca nie zareagował na sygnały, jednak po chwili i kilkukrotnych mrugnięciach światłami, skierował swój pojazd na pobocze.
"Uchyliłem szybę, aby nawiązać jakąś rozmowę z tymi ludźmi, dowiedzieć się, jak rozwiązać tę całą sytuację, ale nie było możliwości dialogu" - relacjonuje pan Jacek dla "Wydarzeń" Polsatu.
Z furgonetki wysiedli dwaj mężczyźni, z których jeden trzymał siekierę, a drugi miał odpaloną piłę łańcuchową. Gdy pan Jacek zagroził, że zgłosi ich na policję, jeden z napastników zamachnął się piłą w kierunku samochodu.
Siedzący w środku pan Jacek zareagował w ostatniej chwili, ruszając i uciekając, gdy piła była już blisko jego twarzy. Dzięki tej szybkiej reakcji zęby piły jedynie zahaczyły o tył pojazdu. "Gdybym nie ruszył, to po prostu wyrwałyby szybę" - twierdzi kierowca.
Pan Jacek utrzymuje, że sprawcy chcieli go "ukarać" za zwrócenie uwagi na ich nieodpowiedzialne zachowanie na drodze. Incydent został natychmiast zgłoszony na policję i zakwalifikowany jako uszkodzenie mienia, ponieważ, jak informuje pan Jacek, nie padły groźby karalne pod jego adresem ze strony napastników.
Nauczony własnym doświadczeniem, pan Jacek radzi innym unikanie ryzyka zatrzymywania się w podobnych sytuacjach.
"Nie polecam takiego zachowania jak moje. Należy to zgłosić, ewentualnie, jechać za ludźmi" - przestrzega.
Eksperci ds. bezpieczeństwa również potwierdzają takie postępowanie. "Nie otwieramy samochodu, nie wysiadamy z samochodu, nie prowokujemy sytuacji" - radzi Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Napastnicy pozostają na wolności, jednak służby zapewniają, że prowadzą działania w terenie, a schwytanie sprawców jest tylko kwestią czasu.
źródło: Polsat News
Napisz komentarz
Komentarze